Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Życzenia

- Babciu, naprawdę nie mogę podzielić się z Tobą opłatkiem. Mogę podzielić się prawdziwym chlebem. Opłatek jest poświęcony w sposób wbrew naszej wierze – upieram się ku rozpaczy babci. - Jak to tak? Nawet ty się ze mną nie podzielisz? Co wam tam nagadali? Opłatek to przecież nasza tradycja. Jaka wasza wiara? Z moimi rodzicami się dzieliłam, z dziadkami, a teraz z córką i wnuczką nie mogę… Matka w głowie ci namieszała, ale ona teraz nie widzi – babcia zaciągnęła mnie do kuchni i stoi przede mną z wigilijnym opłatkiem w ręce. - Babciu, mi nikt nie namieszał, sama wiem, że to niewłaściwe i nie chcę – staram się być dzielna. - Co ty możesz wiedzieć, dziecko… Masz dopiero dziesięć lat… Z wnuczką nie mogę się opłatkiem podzielić – babcia załamuje ręce. Na ratunek przyszła mi mama. - Tłumaczyłam ci już moją decyzję – zwróciła się do swojej mamy. – Jeżeli zależy ci na życzeniach, weźmy zwykły chleb, a ja życzę ci jak najlepiej, żebyś poznała prawdę. - Kto wam tak w głowach napsuł…

Wierzę w świętych obcowanie

„Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu.” (Hbr 12:22-23) Istnieją duchy sprawiedliwe, które już doszły celu – złączeni z Bogiem cieszą się radością wieczną. Cuda, których doświadczamy za pośrednictwem świętych, to właśnie potwierdzenie ich zjednoczenia z Bogiem, gdy mogą i „większe rzeczy czynić” mocą tej jedności. W uroczystość Wszystkich Świętych wspominamy ich nieraz bardzo heroiczną drogę, oddanie życia w męczeństwie lub wieloletniej pracy, wyrzeczenia, ukryte cierpienie. Na ogół nie żyli w świetle jupiterów, odporni na ludzkie pochwały, doświadczeni samotnością, niezrozumieniem, docenieni raczej po śmierci. Ich ukrycie i trudne doświadczenia przed dostąpieniem chwały, niech będą nam pociechą i źródłem ufności. I niech będzie nam p

Czy do piekła idzie grzech czy grzesznik?

Pewien autor książki z regułami dla radykalnych zwolenników rewolucji mającej na celu przebudowę świata i ukształtowanie nowego człowieka podzielił się takim przemyśleniem: jeżeli jakaś organizacja twierdzi, że odpisuje na każdy list do niej skierowany, to co należy zrobić, żeby sparaliżować funkcjonowanie takiej organizacji? Otóż trzeba wysłać na jej adres kilkadziesiąt tysięcy listów i w ten sposób sprawić, aby musiała porzucić swoje zasady i zobowiązania do reagowania na każdą korespondencję. Ten przykład posłużył jako jedno z pouczeń odnośnie do podejmowania działań przeciw instytucjom, organizacjom, urzędom, konkretnym ludziom, stojącym na drodze do rewolucyjnych przemian. Należy wyszukiwać pewnych zasad i postulatów wewnątrz zwalczanych organizacji i wykorzystywać je przeciwko nim. Zadajmy sobie pytanie w konwencji listów starego diabła do młodego, co należałoby zrobić, aby sparaliżować działalność Kościoła katolickiego? Dotychczasowe ataki z zewnątrz oczywiście miały jakiś sku

Nie przyszedłem pana nawracać

Kratki konfesjonału. Pytam ojca, co mam zrobić, gdy ktoś bliski oznajmia mi decyzję, nazwijmy to antykoncepcyjną, w sposób wyraźnie sugerujący, że ta decyzja jest mu najzupełniej obojętna moralnie. W odpowiedzi słyszę, że nie warto o tym rozmawiać z niewierzącymi (nic o niewierzących nie mówiłam), że do takiej rozmowy trzeba być dobrze przygotowanym (korciło mnie zapytać, gdzie oferują takie specjalne studia, ale stłumiłam to pragnienie duchem umartwienia), że wystarczy być życzliwym i towarzyszyć (i chyba duch umartwienia gdzieś odleciał, ponieważ pojawiło się niezadane pytanie, czy mam towarzyszyć aż do wiadomego gabinetu). Widząc pobłażliwy uśmiech ojca nad moją pychą, ostatnim wysiłkiem woli powstrzymałam się od zaczepnego wyznania w rodzaju „wrzuciłam śmieci do rzeki” (tak z ciekawości, aby sprawdzić, na co jeszcze w ogóle reagują) i poprosiłam o rozgrzeszenie, wzbudzając w sobie o dziwo! zupełnie szczerą skruchę. I jakże musiałam się namęczyć, żeby jej nie utracić po wyjściu z ko

O nabożeństwach o uzdrowienie

“Strzeżcie się szkodliwych roślin … Rośliny owe nie są szczepem Ojca. Gdyby były nim w rzeczywistości, pojawiłyby się jako gałązki krzyża” – czytamy u Ignacego Antiocheńskiego.  Zdaję sobie sprawę, że temat cierpienia jest zbyt głęboki i skomplikowany, żeby porywać się na jego wyjaśnianie, choć różnego rodzaju przemyśleniami nieraz pocieszałam samą siebie w różnych życiowych zawirowaniach. Chciałabym pokrótce przedstawić te moje rozważania, a także wątpliwości co do coraz powszechniejszych nabożeństw o uzdrowienia z punktu widzenia byłego charyzmatyka. Chyba wszyscy zauważamy wzrost liczby rekolekcji, spotkań stadionowych a nawet mszy ze szczególną intencją o masowe uzdrowienia, na których pojawiają się osoby określane jako charyzmatyczne z darem uzdrawiania. Przebieg takich spotkań jest mi znany ze zboru i słyszę na nich podobne wezwania: „są wśród nas osoby chore na … (tu padają różne choroby)”, „dziś Bóg chce uzdrowić osoby z … (i znowu lista problemów)”. Nie chciałabym urazić nik

Maria 2.0 - o święceniach kobiet

Mit brennender Sorge, z palącą troską obserwuję postulaty kobiet w Niemczech, które domagają się równouprawnienia w dostępie do święceń kapłańskich i o zgrozo! ośmielają się nazwać swój ruch Maria 2.0. Na wstępie mam jedno pytanie – czy tych święceń chcą w pakiecie z celibatem czy bez? Mamy w kościele jedną świętą, która za czasów publicznej działalności Pana Jezusa, stała raz na dworze, czekając na kontakt ze swoim synem. Nie wiemy czy się doczekała, ewangelista nie dopowiada tej historii, ale słowa, które od Pana Jezusa usłyszała, prowadzą wielu protestantów do wniosku, że nie należy jej się cześć, skoro jej własny syn ją w jakiś sposób odpycha. Stała na dworze. Potem stała pod krzyżem. Bez słów. Rozważała. Rozpamiętywała. Raz prosiła, by słudzy robili, co syn każe. Stała na dworze. I nie przeszkodziło to, aby ku oburzeniu protestantów, była nazywana najświętszą, niepokalanie poczętą, królową nieba i ziemi, królową aniołów, patriarchów, apostołów, matką Kościoła, której wizeru

O zohydzaniu Bożego Ciała i katolickich grzechach

Z okazji uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, „zaprzyjaźniony” z katolicyzmem portal opublikował listę katolickich zbrodni: o wykorzystywanych seksualnie zakonnicach, sprzedawanych dzieciach, przymusowych nawróceniach, chorwackich ustasze, przekrętach finansowych i molestowaniach dokonywanych przez osoby duchowne. Nie chcę nikogo bronić. Kościół zawsze był świadomy tego, że w jego szeregach jest jedna dwunasta Judaszów, jedna dwunasta zapierających się, a reszta – jak mawiał mój pastor – pożal się, Boże! – tchórze, walczący o władzę i narwańcy, którzy dopiero z czasem dostąpili przemiany. Ta świadomość powodowała, że Kościół głosił o grozie grzechu, zwłaszcza tym wołającym o pomstę do nieba, nie buddystom i muzułmanom, tylko SWOIM, swoim dzieciom. Przez wieki przypominał o przykazaniach Bożych i kościelnych, nawoływał do spowiedzi i zadośćuczynienia, życia pokutnego i ekspiacyjnego za grzeszników, twierdził, że są grzechy, za które nie ma wybaczenia. To Kościół głos

Czy należy obawiać się oddawania czci Matce Bożej

Czy należy obawiać się oddawania czci Matce Bożej Czy dwa przeciwstawne skutki mogą mieć tę samą przyczynę? Czy jeden i ten sam Duch Święty może wzbudzać jednocześnie miłość i niechęć do tej samej osoby? Popatrzmy wpierw na słowa „Boskiej komedii”: „Dziewico Matko, Córo swego syna, Korna a w takiej u aniołów cenie, Ostojo, w której pokój się poczyna; (…) W tobie jest zbożność i w tobie wspaniałość, W tobie dobroci poryw miłosierny, W tobie wszelaka stworzeń doskonałość.” Tymi słowami uhonorował Dante tę, którą zwą też Matką Bożą, Matką Najświętszą, Niepokalanie Poczętą, Arką Przymierza, Bramą Niebieską, Królową Aniołów i dziesiątkami innych wezwań; tę, którą polska tradycja za wymową łacińską, nazywa Maryją. Mam jednak w pamięci o tej samej kobiecie słowa zgoła odmienne, częściowo neutralne, ale też i mocno negatywne. Do neutralnych należy nauczanie o zwykłej kobiecie, zwanej Marią, pannie, która urodziła wpierw Syna Bogu, a potem inne dzieci Józefowi, żyła pobożnie, prawda!, ale

O czytaniu i interpretowaniu Pisma Świętego

Kiedyś zabranialiśmy ludziom czytać Pismo Święte – usłyszałam od jednego zakonnika. – Teraz się to zmieniło, dzięki kontaktom z protestantami . Powyższe zdanie jest jednym z tych niezapomnianych zdań, na które reaguję zdumionym milczeniem. Nie z powodu braku argumentów, tylko dlatego, że zawiera tyle przeinaczeń, iż doprawdy nie wiadomo od czego zacząć sprostowywanie. Oczywiście, słyszałam o zakazach czytania Pisma. I zdarzyło mi się nieraz słyszeć, ba! nawet powtarzać, oskarżenia pod adresem katolików o brak znajomości Pisma, zaś umiejętność przytaczania sigli i wersetów biblijnych przez ewangelików uznawałam jako uzasadnienie ich wyższości nad katolikami. Jak wszyscy protestanci przyjmowałam, że tylko Pismo jest podstawą wiary. Do zmiany poglądów dochodziłam żmudnie latami i gdy ostatnimi czasy zauważyłam w Kościele Katolickim nasilone zachęty do czytania Biblii i omawiania poszczególnych wersetów, szukania w niej odpowiedzi na stawiane pytania o wiarę i chrześcijańskie życie,

O teorii krytycznej - patchworkowa rodzina, patchworkowa tradycja, patchworkowa religia

Filozofowie zajmowali się tylko interpretowaniem świata. Rzecz w tym, aby go zmienić. (Karl Marx, napis na jego nagrobku w Londynie) Dzięki połączeniu Marksa i Freuda, badacze Szkoły Frankfurckiej stali się najbardziej wpływowymi myślicielami dwudziestowiecznej lewicy (The Guardian) Marzeniem Marksa była przemiana kapitalistycznego społeczeństwa. Jego marzeniem zainspirowały się rzesze intelektualistów. Niektórzy z nich opracowali swoje własne propozycje wprowadzenia postulatów marksizmu w życie. Jedną z takich propozycji, która okazała się szczególnie atrakcyjna na przełomie XIX i XX wieku, był komunizm. Po WWII było już oczywiste, że marksizm wdrażany w krajach komunistycznych nie tylko nie zdołał przekształcić społeczeństw w oczekiwany sposób, ale jeszcze ponosił klęskę ekonomiczną, zaś w krajach zachodnich rosnący dobrobyt złagodził zapatrywania klasy robotniczej. Neomarksiści uświadomili sobie, że robotnicy w zachodnich społeczeństwach nie stanowią już rewolucyjnej siły i