Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2019

Nie przyszedłem pana nawracać

Kratki konfesjonału. Pytam ojca, co mam zrobić, gdy ktoś bliski oznajmia mi decyzję, nazwijmy to antykoncepcyjną, w sposób wyraźnie sugerujący, że ta decyzja jest mu najzupełniej obojętna moralnie. W odpowiedzi słyszę, że nie warto o tym rozmawiać z niewierzącymi (nic o niewierzących nie mówiłam), że do takiej rozmowy trzeba być dobrze przygotowanym (korciło mnie zapytać, gdzie oferują takie specjalne studia, ale stłumiłam to pragnienie duchem umartwienia), że wystarczy być życzliwym i towarzyszyć (i chyba duch umartwienia gdzieś odleciał, ponieważ pojawiło się niezadane pytanie, czy mam towarzyszyć aż do wiadomego gabinetu). Widząc pobłażliwy uśmiech ojca nad moją pychą, ostatnim wysiłkiem woli powstrzymałam się od zaczepnego wyznania w rodzaju „wrzuciłam śmieci do rzeki” (tak z ciekawości, aby sprawdzić, na co jeszcze w ogóle reagują) i poprosiłam o rozgrzeszenie, wzbudzając w sobie o dziwo! zupełnie szczerą skruchę. I jakże musiałam się namęczyć, żeby jej nie utracić po wyjściu z ko

O nabożeństwach o uzdrowienie

“Strzeżcie się szkodliwych roślin … Rośliny owe nie są szczepem Ojca. Gdyby były nim w rzeczywistości, pojawiłyby się jako gałązki krzyża” – czytamy u Ignacego Antiocheńskiego.  Zdaję sobie sprawę, że temat cierpienia jest zbyt głęboki i skomplikowany, żeby porywać się na jego wyjaśnianie, choć różnego rodzaju przemyśleniami nieraz pocieszałam samą siebie w różnych życiowych zawirowaniach. Chciałabym pokrótce przedstawić te moje rozważania, a także wątpliwości co do coraz powszechniejszych nabożeństw o uzdrowienia z punktu widzenia byłego charyzmatyka. Chyba wszyscy zauważamy wzrost liczby rekolekcji, spotkań stadionowych a nawet mszy ze szczególną intencją o masowe uzdrowienia, na których pojawiają się osoby określane jako charyzmatyczne z darem uzdrawiania. Przebieg takich spotkań jest mi znany ze zboru i słyszę na nich podobne wezwania: „są wśród nas osoby chore na … (tu padają różne choroby)”, „dziś Bóg chce uzdrowić osoby z … (i znowu lista problemów)”. Nie chciałabym urazić nik