Czy chcemy Boga niesprawiedliwego?


Mecz piłki nożnej. Faul. Sędzia prosi o powtórkę, aby uniknąć wątpliwości. Dzięki pomocy VAR, dyktuje rzut karny. Dziennikarze podkreślają sprawiedliwą decyzję uznanego arbitra.

Sąd rejonowy. Rozprawa przeciwko mężczyźnie, który wykorzystywał seksualnie dziewczynkę. Wyrok: dziesięć lat pozbawienia wolności i zadośćuczynienie finansowe. Zadowolenie komentujących ze sprawiedliwego wyroku.

Skoki narciarskie. Zmiany przepisów, żeby noty sędziów były przynajmniej w założeniu bardziej sprawiedliwe. Dodawanie i odejmowanie punktów za wiatr, za warunki, za prędkość, za belkę…

Inny sąd. Przedsiębiorca z ulgą przyjmuje wyrok o rekompensacie finansowej za niesłuszne postępowanie urzędu skarbowego i doprowadzenie firmy do ruiny.

Słynna sprawa medialna. Skazany niesprawiedliwie za morderstwo, po kilkunastu latach odsiadywania kary, może ubiegać się o wielomilionowe odszkodowanie. Doczekał się sprawiedliwości.

Katecheza. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza a za złe karze. Co to za nauczanie! Oburzające! Okrutny sędzia! Trzeba koniecznie zrewidować sześć podstawowych prawd wiary, bo ludzie przestaną ze strachu przychodzić do kościoła! Pewien wykładowca teologii moralnej twierdzi, że nie zna takich prawd w ogóle, ponieważ są niebiblijne. Konsternacja wśród słuchaczy wykładu, ponieważ wszyscy zakuwali te prawdy przed Pierwszą Komunią. A jeden tygodnik publikuje artykuł o „prawdach znikąd”.

Przyznam, że nie mogę pojąć, dlaczego wzmianka o Bożej sprawiedliwości powoduje takie poruszenie a nierzadko wzburzenie. Jak można pragnąć sprawiedliwości w różnych okolicznościach życia, sporach i kłopotach, oczekiwać przyspieszenia trybu działania sądów, domagać się wprowadzania systemów wspomagających sędziów sportowych, żądać "sprawiedliwości" społecznej, a w kontekście religijnym uważać, że określenie „sprawiedliwy sędzia” kolokuje tylko z przymiotnikiem „okrutny”? Sprawiedliwość jest przecież cechą dobrą, cnotą, „stałą i niezmienną wolą przyznania każdemu, co mu się należy”, pragnieniem wielu źle potraktowanych, marzeniem bezsilnych. Bóg jest sprawiedliwy. Mówią obecnie niektórzy o sprawiedliwości tak, jakby było to coś złego, jakby była to cecha w sprzeczności z miłosierdziem. Jednak Boże miłosierdzie i sprawiedliwość to kontinuum. Jak twierdziła święta Tereska, Bóg jest miłosierny, ponieważ jest sprawiedliwy, ponieważ zważył i zna nasze problemy i uwikłania, nasze intencje i genetykę, uczynki i poruszenia sumienia. Wie, jaki ciężar niesie człowiek posiadający wolną wolę i z nami współczuje. Jest sprawiedliwy, ponieważ wynagradza nam trudy, osądza tych, którzy nas skrzywdzili. Sprawiedliwość wobec krzywdziciela jest miłosierdziem wobec skrzywdzonego. Czy to źle, że Bóg widzi i napomina krzywdzicieli, skoro każdemu daje szansę na poprawę? On jest sprawiedliwy i miłosierny jednocześnie. Jego świętość wymaga naszej świętości, więc przestrzega, ustanawia prawa, woła o nawrócenie, ale też posyła Zbawiciela. Oferuje wybaczenie, choć nie pozwala naśmiewać się z siebie tym, którzy wybaczenie odrzucają. Kontinuum i równowaga.

Stara dobra etyka uczyła równowagi: odwaga jest złotym środkiem między brawurą a tchórzostwem, hojność jest złotym środkiem między rozrzutnością a skąpstwem, a w jakiś sposób mądrość między przemądrzałością a głupotą. Nie rodzimy się niestety z ukształtowanymi już cnotami. Tylko Bóg posiada pełnię. Człowiek musi uczyć się rozpoznawać skrajności i na tym świecie dążyć do osiągnięcia tego złotego środka.

Jednak sprawiedliwość i miłosierdzie nie są skrajnościami czy przeciwieństwami, tylko dwiema cechami „złotej” Boskiej Pełni. Skrajnością jest brak sprawiedliwości, pobłażliwość, lekceważenie, gdy naruszane jest prawo. I skrajnością jest surowość, która nigdy nie wybacza, nie uznaje okoliczności łagodzących ani skruchy przestępcy. A Bóg ani nie lekceważy grzechu, ani nie lekceważy choćby odrobiny żalu, by grzesznikowi przywrócić status synostwa. On ani nie ignoruje pokrzywdzonych, choć Boże młyny mielą powoli, ani nie odrzuca wracających do domu. To człowiek oscyluje między postawą nadmiernego lęku przed piekłem a przekonaniem, że można hulać, bo piekła nie ma, między straszeniem Bogiem a lekceważeniem Boga, aż zrozumie, w jaki sposób splata się sprawiedliwość i miłosierdzie.

W tym dążeniu do złotego środka dodatkowe światło na zagadnienie miłosierdzia i sprawiedliwości z perspektywy człowieka rzucają sformułowania grzechów przeciwko Duchowi Świętemu: „grzeszyć licząc zuchwale na miłosierdzie Boże” i „rozpaczać albo wątpić w miłosierdzie Boże”. Musimy wycofywać się, gdy w nasze postawy czy nauczanie wkrada się obawa, że miłosierdzia Bożego nie dostąpimy, ale też powinniśmy zawracać z drogi, na której wykorzystuje się ideę miłosierdzia, aby nie przestrzegać przed grzechem, by lekceważyć masowe odstępstwa od wiary i głosić nieprawdę o braku piekła. Pełnia jest tam, gdzie lękamy się grzechu przed jego popełnieniem i ufamy Bogu, wyrażając skruchę, gdy grzechu nie uda się uniknąć. Zło jest tam, gdzie pobłażliwość i zuchwałość przy popełnianiu grzechu i odrzucenie lub sugerowanie braku miłosierdzia po zgrzeszeniu.

Nieprawdą jest, że o miłosierdziu pisała właściwie dopiero święta Faustyna. Przykładowo, nauczanie o potrójnym miłosierdziu, Matce Miłosierdzia, słowa „choć tak wzgardzony, jestem tak miłosierny, że tym, którzy się uniżają, wybaczam wszystko, co uczynili” nie pochodzą z Dzienniczka, tylko ze Szwecji sprzed siedmiu wieków. Po pięcioksiągowej deklaracji „miłosierny jest Bóg i łaskawy”, miłosierdzie i oblubieńczą miłość Boga, miłość miłosierną głosiło wielu proroków i świętych. Siostra Faustyna była kolejnym Jonaszem, posłanym, aby głosić współczesnym Niniwom o tym, że „Bóg [jest] łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą” [Jon 4:2], jeśli tylko tego miłosierdzia zapragniemy i jak mieszkańcy Niniwy zawrócimy ze złej drogi. Lecz wbrew „pobożnym życzeniom” wielu, święta Faustyna nie waha się też przypominać światu, co dzieje się, gdy miłosierdzie odrzucamy. Pokazuje też smutne Oblicze obrażanego Pana. Jest Pan Jezus w Dzienniczku pełnią miłosierdzia i sprawiedliwości.

Jak wygląda nauczanie o miłosierdziu w naszych czasach? Bóg jest miłosierny, to znaczy, aby zadowolić tych, co chcą skazać Bożą sprawiedliwość na niebyt, sędziuje nigdy nie dając żółtych ani czerwonych kartek, nawet za najgorsze przestępstwa nie wydaje wyroków pozbawienia wolności, nie rekompensuje krzywd. Czy chcielibyśmy świata z takimi sędziami? Dlaczego chcemy takiego Boga? Oczywiście bywa, że sprawiedliwość Boża wykorzystywana jest niewłaściwie do napełniania dzieci lękiem, bywa, że na obraz Boga nakładamy obraz naszych nie zawsze najlepszych ojców. Jednak obecnie manipulowanie pobłażliwym miłosierdziem w opozycji do lęku przed „surowym brodatym sędzią” jest powszechne w ustach tych, którym zależy na uśpieniu sumień. Czy chcielibyśmy likwidacji sądów i stróżów prawa, tylko dlatego, że są wśród nas ludzie, co nie cierpią „psów”? Być może to ich uśpione sumienia dają jednak znać o sobie poprzez wypieranie nadchodzącego dla nich sądu.

A odnośnie „prawd znikąd”, przypomnijmy sobie słowa z listu do Hebrajczyków (10:26-31): Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego.

Gdy dobrowolnie grzeszymy, gdy stajemy się przeciwnikami Boga… Nie ma potrzeby lękać się Boga, gdy wyznajemy mu ufnie nasze słabości. On jest sprawiedliwy, więc uwzględni każde poruszenie naszej duszy, każdy żal za grzech, by okazać miłosierdzie. I w ramach dążenia do złotego środka, przypomnijmy sobie inne słowa z tego samego listu (Hbr 10:19-23): Mamy więc, bracia, pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez krew Jezusa. On nam zapoczątkował drogę nową i żywą, przez zasłonę, to jest przez ciało swoje. Mając zaś kapłana wielkiego, który jest nad domem Bożym, przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną, oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego i obmyci na ciele wodą czystą. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.

Popularne posty z tego bloga

O Komunii na rękę i nie tylko

Resurrexit!

Przychodzi w nocy